Drewniana chata, to dom o który trzeba dbać regularnie. Jest to najbardziej ekologiczny, ale też najbardziej energooszczędny rodzaj materiału budowlanego. Dom z drewna cały czas pracuje. O drewno trzeba się troszczyć. Dbać o elewacje i upewnić się, że ma dobre buty i czapkę.
Nasza chata od lat nie była poddana zabiegom konserwacji – impregnowaniu z zewnątrz. Zanim zostaliśmy nowymi właścicielami, przez ponad 10 lat była użytkowana tylko w celach totalnie rekreacyjnych, a i przypuszczam, znając co nie co historię owego domu, to jeszcze kolejne 15 lat wstecz nikt jej nie konserwował. Mówi się że żywotność drewnianego domu wylicza się na ok. 300 lat, a więc nasz dom to zaledwie 100letni młodzieniec. Postanowiliśmy więc zabrać się za konserwację w poprzednie lato.
Nasz drewniany dom doczekał się liftingu!
A przynajmniej jego część . Druga część domu czeka w kolejce i niebawem się doczeka!
Jak powtarza L: dom – żeby był zdrowy – potrzebuje dobrych butów i czapki. O czapkę zadbamy w nieodległej przyszłości, jeszcze o tym przeczytacie – zapewniam! W zeszłe lato L przystąpił do wymiany starych budów – tego na czym stał dom, a nie były to fundamenty jakie przychodzą na myśl gdy słyszy się to słowo. Chata postawiona była na wielkich kamieniach – prawdopodobnie pochodzących ze znajdującego się niedaleko kamieniołomu, gdy jeszcze miał swoje lata świetlności.
Na początku zastanawialiśmy się nad podniesieniu domu na podnośnikach hydraulicznych, lecz cały proces wymagałby ingerencji większej ilości osób i lewarków. Do tego niewiadomo czy dom by wytrzymał taką lewitacje. Dla mnie była to czysta abstrakcja. Zdecydowaliśmy się na inne rozwiązanie.
Projekt podkop!
Trzeba było zrobić podkop i tych kamieni , na których stał dom, się jakoś pozbyć. L obmyślił cała strategię usunięcia kamulców tak, by dom nie osiadł z jednej strony lub się całkowicie pokrzywił. Dużo kopania, dużo wody z cytryną i miętą, dużo piachu. Nie było wcale łatwo. Z odsieczą przyszedł nasz nowy pomocnik na czterech kółkach (w końcu dałam się przekonać, że auto na wsi przy remoncie jest niezastąpione). Materiały zgromadziliśmy już wcześniej – piach, żwir i cement. W parę dni kamienie zniknęły, a na ich miejscu pojawiły się fundamenty. Na początku słupy, a potem ławy łączone drutem zbrojeniowym.
Nic nie zatrzyma L jeśli chodzi o takie rzeczy, nawet początkowy brak betoniarki! Robota mu nie straszna! Czasami nie nadążam dokumentować tych remontowych rewolucji! Dla mnie to była jedna wielka magia jak to szybko wszystko może się zmienić! Takie prace zawsze kojarzą mi się z całą ekipą budowlaną i ciężkim sprzętem. Tu jednak pomogło doświadczenie L i wprawa w wykonywaniu takich prac.
Jak widać na zdjęciu, z zewnątrz nie ma dużej różnicy. Może w przyszłości zajmiemy się kwestią estetyczną. Myślę nad obłożeniem fundamentu gładkimi kamieniami (najpierw muszę je sobie nazbierać, a że lubimy przynosić do domu różne, dziwne rzeczy, w tym kamienie, to jest tylko kwestia czasu).
Konserwacja elewacji – impregnowanie drewnianych ścian zewnętrznych chaty
Jak dom dostał nowe i solidne buty, przyszła pora na odświeżenie outfitu! Zabraliśmy się za ściany zewnętrzne! Nasza chata zbudowana jest z drewnianych bali zabezpieczonych prawdopodobnie ropą. Belki łączone są na kołki, a szczeliny między belkami są wypełnione mchem. Na łączeniach jest pasek gliny, który zakrywają poziome listewki pomalowane na biało. Stąd efekt pasiastego domu. Niektóre drewniane domy dodatkowo pokryte są od zewnątrz deskowaniem. Jest to rodzaj docieplenia i uszczelnienia domu. Pod takim szalunkiem często stosuje się wełnę mineralną lub inne materiały ociepleniowe. O taką elewacje również trzeba regularnie dbać.
Nie chcieliśmy stosować żadnego rodzaju sidingu, deskowania ani nic co by zakryło piękno domu z bali. Ocieplać dom będziemy od wewnątrz. W pierwszej kolejności pozbyliśmy się wypełnienia z pomiędzy belek. Usunęliśmy tylko listewki i warstwę gliny pod którą jest wspaniały mechoptyk! Na nasze szczęście dom osiadał w miarę równomiernie i nie ma dużych ubytków ani szczelin. Współcześnie do mszenie domów z drewna raczej nie używa się mchu, a warkoczy z wełnianki plecionych w różnorakie wzory, wełny drzewnej, sznurów jutowych, pakuł lnianych lub konopnych albo specjalnych pianek do uszczelniania. My stawiamy na jak najbardziej naturalne rozwiązania. W przyszłym roku mamy w planach rozbudowę domu o ganek, więc temat na pewno jeszcze raz pojawi się na tapecie.
Po usunięciu listewek oraz starej, popękanej gliny i oczyszczeniu belek, zabraliśmy się za impregnowanie. Stan belek zewnętrznych nie wymagał głębokiego szczotkowania ani specjalnego czyszczenia. Do impregnowanie użyliśmy mieszanki z lokalnej (bieszczadzkiej) ropy i różnych olejów.
W sklepach są dostępne gotowe mieszanki do konserwacji drewnianej elewacji by ściany drewnianego domu były odporne na różne warunki atmosferyczne i ewentualne szkodniki. Ten etap przebiegł bardzo szybko.
Małej ingerencji chirurgicznej wymagała jedna z belek pod oknem. Krótki odcinek belki był spróchniały pod parapetem, który okazał się nie do końca spełniać swoją funkcje ochrony przed zaciekaniem wody. L z pomocą naszego dobrego kolegi usunął słaby odcinek drewna tylko na głębokość paru centymetrów, drewno okazało się być zdrowe w środku.
Chłopaki zamocowali na śruby nowy fragment belki. Zostało już tylko posmarować impregnatem i element wtopił się w całość. Na koniec nie było śladu po zabiegu !! Proteza zakamuflowana.
Po wysmarowaniu wszystkich ścian mieszanką ropy, która ma za zadanie chronić przed deszczem i szkodnikami, dom prezentował się tak:
Wypełnianie szczelin między belkami gliną
Po tym jak mieszanka wyschła, zabraliśmy się za zabezpieczanie łączeń. Do tego posłużyła nam glina, której u nas pod dostatkiem. Już od setek lat ludzie jak i zwierzęta używają tego surowca jako materiał budowlany. Nam glina posłużyła jako uszczelnienie. Wystarczy wiaderko, glina, trochę wody, blichówka, szpachelka i pędzelek. Ważne by w glinie nie było żadnych kamyków ani resztek organicznych z gnijących liści lub patyków.
Najlepiej jak dzień nie jest zbyt słoneczny, bo po pierwsze spieczecie się na raka, a po drugie glina będzie szybko wysychać a to spowoduje pęknięcia. W naszym przypadku pogoda postanowiła być bajecznie słoneczna więc w trakcie roboty trzeba było obficie spryskiwać gliniane pasy wodą i powtarzać spryskiwanie co parę godzin. Mimo wszystko pęknięcia się pojawiły, ale znalazł się i na nie sposób – pędzel i gliniana poprawka. Osobiście wykonałam 2 poprawki na każdej z 3 ścian.
Efekt końcowy zniewalający. Już z daleka widać różnice! Dom dostał nowy świeży, mocny akcent. Wygląda bardziej zdrowo i stabilnie. Najważniejsze jest to, że jest zabezpieczony przed wodą i szkodnikami. Będziemy zabieg impregnowania belek i uzupełniania glinianych ubytków powtarzać co parę lat. Na zdjęciu chata pare miesięcy po konserwacji.
A Wy jakie zabiegi stosujecie, żeby Wasz dom czuł się lepiej?
Jak dopiero przymierzasz się do kupna wymarzonego domu z dzaiłką to TUTAJ przeczytasz o tym co warto wiedzieć i jakich formalności dopilnować, by stać się szczęśliwym posiadaczem własnej chatki!
Roboty co niemiara macie z tą chatą
Ale bardzo piknie Wam to wychodzi, całe szczęście, że L taki oblatany w te tematy, bo normalnie człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego ile rzeczy i jak się powinno zrobic będąc w posiadaniu takiej chaty
Nieźle , nieźle. Co do pękającej gliny, to faktycznie upał ma spory wpływ a druga sprawa zawsze można odtłuścić glinę drobnym piaskiem. Dodatkowo, aby glina się tak łatwo nie wypłukiwała można do masy dodać trochę oleju lnianego. Ostatecznie zabezpieczyć mlekiem wapiennym, które można zabarwić na oczekiwany kolor. Pozdrawiam Mariusz Przybyła etnograf.
Ooo dziękuje bardzo za porady, dobrze wiedzieć takie rzeczy, o oleju nie słyszałam!
Super! Będziemy robić poprawki to wezme to od uwagę! 🙂 Pozdrawiam!
Tego szukałam! Super opis uszczelniania gliną! Dziękuję bardzo za podzielenie się wiedzą i doświadczeniem. Zamierzam uszczelnić w ten sposób moją starą chatę. Pozwolę sobie wkrótce wrócić i zadać kilka pytań;)
Dziekuje bardzo i życze powodzenia!
Dzień dobry 🙂 pięknie wygląda Pani dom po liftingu 🙂 przygotowuję się powoli do liftingu mojej chaty i Pani blog jest bardzo inspirujący. Chciałabym skorzystać z Pani doświadczeń i mam pytania: czy przed zaimpregnowaniem chaty olejem w jakiś sposób wcześniej oczyszczała Pani powierzchnię? Jakiej gliny Pani użyła i ile kg zużyła jej Pani na uszczelnienie między balami? Pozdrawiam:)
Przepraszam za zwlekanie z odpowiedzia, takie to zycie nasze ze czasami pochlania nas do reszty. Przed impregnacja tylko omiotliśmy porzadnie drewno, a gliny uzylismy tej co mielismy pod nogami, z wykopu pod fundamenty, więc nie mam pojecia jakie ilosci zuzylismy. Dobrze dodać plewy lub sieczke słomianą i rozmieszać. Mysle ze poszlo jakies 8 wiaderek na jedna scianę, to zalezy jakiej wielkosci sa szczeliny miedzy belkami i jakich wymiarow sa belki, jak sa mniejsze to bedzie tych szczelin wiecej. Powodzenia! 🙂 Pozdrawiam !